
Pilot samolotu American Airlines, Jonathan Campos, odbył wzruszającą ostatnią rozmowę ze swoją rodziną tuż przed tragicznym wypadkiem, który odebrał mu życie.
Wiadomość o kolizji między odrzutowcem a wojskowym helikopterem nad Waszyngtonem, D.C., wstrząsnęła wszystkimi. W katastrofie zginęło 60 pasażerów American Airlines, czterech członków załogi oraz trzech żołnierzy znajdujących się na pokładzie śmigłowca Black Hawk.
+ Po wypadku w USA nagrania stewarda stają się viralem w internecie
W wieku 34 lat Jonathan spełniał swoje marzenie o pracy jako pilot i był na skraju lądowania na lotnisku im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie, razem ze swoim kolegą Samem Lilleyem. Dla jego rodziny to czas głębokiego smutku i żałoby.
Według oświadczenia rodziny dla Fox 5, Jonathan Campos był pasjonatem lotnictwa i marzycielem, który miał wkrótce spełnić swoje największe pragnienie – rejs statkiem Icon of the Seas. Jego rodzina z niecierpliwością czekała na ten wyjątkowy moment, jednak los miał inne plany.
Campos rozmawiał ze swoją rodziną krótko przed wejściem na pokład samolotu American Airlines, wyrażając podekscytowanie zbliżającym się rejsem.
Jego wujek, John Lane, powiedział Dailymail, że był „wspaniałym chłopakiem”.
„Rozmawiałem z nim, gdy wchodził na pokład samolotu. Rozmawialiśmy przez 10 minut. Nie mogę w to uwierzyć. Brzmiał tak szczęśliwie,” wspominał.
„Nie mógł się doczekać rejsu w przyszłym tygodniu na Icon of the Seas, statku wycieczkowym. Dziesięciu członków rodziny miało polecieć na Florydę, aby podróżować razem z nim. To miała być wielka uroczystość.”
Jonathan zdobył tytuł Certyfikowanego Instruktora Lotów w Epic Flight Academy. Jego oddanie lotnictwu i zaangażowanie jako nauczyciela były powszechnie podziwiane.
Zdjęcia: Wikimedia / Reprodução/X | Źródło: Dailymail | Ten materiał został stworzony przy pomocy AI i zweryfikowany przez redakcję.